Ratunek dla kota



To był rok 2015. Pojechaliśmy z naszym kotem do kliniki weterynaryjnej na wizytę. Byliśmy świadkami sytuacji, w której ważył się los kotki, która była tuż po operacji i miała wrócić do miejsca swojego bytowania, skąd trafiła do kliniki. Jej stan był nadal bardzo ciężki — miała uszkodzoną żuchwę i przemieszczony język, nie potrafiła samodzielnie jeść ani pić. Kotka nie był w stanie funkcjonować samodzielnie, a do tego na zewnątrz był ogromny upał.

Zainteresowaliśmy się losem tej bidy. Dowiedzieliśmy się, że operacja którą przeszła w klinice częściowo powiodła się, ale nie do końca udało się przywrócić funkcji jej języka. Kotka nadal nie jadła, ani nie piła samodzielnie. Postanowiliśmy zabrać ją ze sobą do domu, do fundacji. Przez kilka tygodni wodę podawaliśmy jej strzykawką, a jedzenie dostawała z ręki lub małą łyżeczką. Po jakimś czasie postawiliśmy jej miskę, a ona zaczął pić samodzielnie. Dzięki temu mogliśmy zrezygnować z pojenia strzykawką, ale wciąż musieliśmy ją karmić z ręki. I tak jest do dziś. Chętnie zjada wszystko, ale jedzenie musi być zmielone na papkę.

Kiedy zabraliśmy kotkę z kliniki miała około 5 lat, więc teraz ma około 16. Daliśmy jej na imię Gabusia. Wciąż ma problemy
z dziąsłami, dlatego regularnie jeździmy do weterynarza, gdzie dostaje zastrzyki. Poza tym czuje się dobrze i wygląda na szczęśliwego kota. Głośno domaga się jedzenia i zjada spore porcje. Nasza radość jest ogromna. Kotka jest z nami już 11 lat
i mamy nadzieję, że przed nią jeszcze wiele lat dobrego życia.

Wszystkie nasze koty są pod opieką Przychodni Weterynaryjnej Marka Sadoka, gdzie pracują prawdziwi pasjonaci i specjaliści
z ogromnym sercem dla Braci Mniejszych. Dzięki ich zaangażowaniu i profesjonalizmowi możemy zapewnić naszym podopiecznym najwyższej jakości opiekę weterynaryjną i leczenie, które jest niezbędne, aby mogły żyć w możliwie najlepszych warunkach.